Nie martw się, ten wpis nie będzie skomplikowanym wywodem z fizyki. Poznasz podstawowe prawo, które może znacznie poprawić Twoje wyniki inwestycyjne. I to niezależnie, czy inwestujesz w fundusze, akcje, obligacje, metale szlachetne, nieruchomości a nawet w zwykłą lokatę bankową.
Na początek małe dwa sprostowania. Nie podam Ci tu reguły, dzięki której bez żadnego wysiłku staniesz się milionerem w tydzień. W inwestowaniu nie ma żadnych cudownych, magicznych reguł. Jest panowanie nad sobą, konsekwencja i cierpliwość. Brzmi nudno? I tak ma być. Za chwilę zobaczysz, dlaczego. Drugie sprostowanie – czwarta zasada dynamiki Newtona nie jest zasadą Newtona. Pochodzi z listu Warrena Buffetta do akcjonariuszy (za 2005 r.). Buffett, wspominając nietrafione inwestycje Newtona, nakreślił odpowiednik zasady dynamiki, ale dotyczący inwestowania:
,,Dla inwestorów jako całości im większy ruch, tym mniejsza stopa zwrotu”
Buffett trafnie obrazuje tę zasadę na przykładzie rodziny, której członkowie mają akcje dobrze prosperującego przedsiębiorstwa. Akcje przynoszą im zadowalające dochody. Pewnego razu pojawia się doradca, który za opłatą proponuje niektórym członkom rodziny zarządzanie inwestycjami, tak że będą zarabiali więcej niż pozostali. W efekcie wyniki są mierne, a cała rodzina na tym traci i kolejni członkowie zatrudniają następnych doradców, którzy mają sprawić, że wyniki będą oszałamiające. W końcowym efekcie prawie całe zyski z przedsiębiorstw zostają zmarnowane na różne opłaty za zarządzanie i niebotyczne skumulowane koszty transakcyjne. Buffett wskazuje tę sytuację jako metaforę współczesnego inwestowania. Na giełdzie niemal już zapomniano o tym, że prawdziwy długoterminowy zysk inwestora opiera się na tym, co dana spółka wypracowała.
Czwarta zasada dynamiki inwestycji dotyczy nie tylko inwestycji giełdowych. Jeśli w ogóle istnieje jakaś uniwersalna reguła dotycząca inwestowania, to jest nią właśnie długoterminowe nicnierobienie. Zwykle, gdy ktoś podaje Ci system, dzięki któremu nic już nie będziesz musiał robić, jesteś – i słusznie – podejrzliwy, ale mało kto zdaje sobie sprawę, że w świecie inwestycji nicnierobienie wymaga nieraz heroicznego wysiłku. Zwłaszcza, gdy po podjęciu jakiejś inwestycji jesteś bombardowany sprzecznymi informacjami, dynamicznie zmieniającymi się notowaniami itp. Oczywiście warto mocno się napracować, zanim zdecydujesz, czy i w co inwestować, ale najtrudniejsze przed inwestorem jest zwykle oparcie się pokusie przeskakiwania z kwiatka na kwiatek. Nawet przy zwykłym koncie oszczędnościowym, czy funduszu pieniężnym (mimo że absolutnie nie jestem ich entuzjastą do długoterminowego inwestowania) osoba, która jest w stanie co najmniej przez kilka lat utrzymać środki nie żonglując nimi, zyskuje sporą przewagę w postaci tarczy podatkowej i może pokonać agresywniejszych ale nadreaktywnych inwestorów. Nie piszę tego, aby promować takie pozornie bezpieczne formy inwestowania, chodzi mi o pokazanie znaczenia zachowania samego inwestora.
Nie bez powodu największe religie świata doradzają nie przywiązywanie się do pieniędzy. Dotyczy to jeszcze bardziej inwestycji. Gdy powiedzmy kupujesz akcje w strategii wieloletniej i następnie dzień po dniu sprawdzasz notowania, działa psychologiczny mechanizm, który roboczo nazwę tu heurystyką chwili obecnej. Proszę nie uciekajcie 🙂 Polega on na tym, że to co się dzieje teraz uważamy za bardziej realne od tego, co zdarzy się w czasie przyszłym, dlatego inwestor np. może nadmiernie przywiązywać wagę do bieżącego kursu. Gdy przez pierwszy miesiąc obserwujesz, jak ceny Twoich inwestycji rosną, pojawia się pokusa zaksięgowania mentalnego tego zysku. Mimo, że ten zysk mieści się w statystycznych ,,wahaniach” i nie stanowi jeszcze trwałego zwrotu z inwestycji. Jaka jest na to rada? Odpowiedź na to daje sam Buffett – ignorować krótkoterminowe notowania. Lepiej na co dzień zająć się swoją pasją, a starannie wybrane inwestycje niech pracują same. Wspominałem też o tym nieco w kursie inwestowania dywidendowego, w którym podkreślam, że w długim terminie zwrot z dywidend może być znacznie większy niż zwrot z aprecjacji ceny akcji. Inwestycje i oszczędności nie lubią ruchu, wymagają mocnego skupienia co miesiąc/co kwartał/ co rok, a poza tym lubią żyć własnym życiem.
Chcesz dowiedzieć się więcej? Zapisz się na darmowy biuletyn: