Pierwotnie miałem nadać temu wpisowi tytuł ,,Jak tracić na forexie i kontraktach terminowych?”, bo jedną z najważniejszych umiejętności inwestora stosującego dźwignię finansową jest umiejętność tracenia pieniędzy w taki sposób, aby ostatecznie zarabiać. Rozpoczynam właśnie cykl wpisów dotyczących profesjonalnego tradingu. Cykl ten będzie wyjątkowy, gdyż zajmować będziemy się wynikami prawdziwych transakcji. Większość traderów mocno skrywa wyniki swoich inwestycji, chwaląc się tylko tymi zyskownymi, co wypacza obraz rynków finansowych. A jak jest na prawdę? Czy inwestor indywidualny jest w stanie pokonać rekiny z Wall Street i gigantyczne fundusze inwestycyjne? Czym są czarne łabędzie?Robert Kiyosaki, jeden z moich mentorów finansowych, zapytany w jednym z wywiadów, jaka jest jego rada dla przeciętnego inwestora w kryzysie finansowym, odparł ,,Nie bądź przeciętny”. Rada ta choć może wydawać się ogólnikowa jest ważną wskazówką dla kogoś, kto chce zarabiać na forexie, kontraktach CFD czy kontraktach terminowych. Również mój główny nauczyciel tradingu, legendarny Robert Miner, wielokrotnie zalecał, aby do inwestowania technicznego podejść jak do prowadzenia biznesu. Do tradingu jak i do biznesu trzeba się gruntownie przygotować, posiadać plan tradingowy sporządzony na piśmie, znać ryzyko biznesowe i umiejętnie nim zarządzać.
Według różnych danych (m.in. Komisji Nadzoru Finansowego) na rynku forex ok. 82-95% inwestorów traci. Ostatnio dowiedziałem się też, że czas życia większości detalicznych kont forexowych nie przekracza miesiąca. Z drugiej strony prawie na każdej stronie finansowej spotkamy reklamy zarabiania na forexie w stylu ,, Jasiu przeczytał ebooka, zainwestował 100$ i w tydzień zarobił 500%”. Ktoś, kto pierwszy raz się z tym spotkał może dojść do dwóch skrajnych wniosków: trzymam się z dala od forexu, bo tam większość traci, lub entuzjastyznie – skoro zarobki są tak duże to przeczytam ebooka i szybko zaryzykuję. Oba wnioski są według mnie pochopne. Profesjonalny inwestor, wiedząc, że działa na rynku, na którym w większości przypadków będzie się mylił co do przewidywanych ruchów cenowych, nie załamie się, tylko odpowiednio się do tego przygotuje. Tyle teoretyzowania. Chcę na tym blogu przekazywać praktyczną wiedzę, zatem przejdę do konkretów – zaprezentuję prawdziwe wyniki własnych transakcji na rynku forex i kontraktów CFD. Dodam tylko, że większość transakcji wykonywałem w horyzoncie czasowym średnio- i długoterminowym, tzn. zarządzając pozycjami na wykresach, na których jedna świeca (jednostka) oznaczała 240 min bądź jeden dzień. Czas trwania każdej z poniższych transakcji wynosił zwykle od 2 dni do 3 tygodni. Nie jestem ,,intradayowcem”, bo nie lubię płacić wysokich prowizji brokerom…Co zawiera powyższa tabela:
– druga kolumna to nazwa instrumentu finansowego, na którym zajmowałem pozycję długą (zarabiając na wzrostach) bądź krótką (zarabiając na spadkach cen instrumentu). Jak widać oprócz forexu moimi preferowanymi walorami są kontrakty oparte o amerykański indeks S&P500 oraz metale szlachetne
– trzecia kolumna oznacza kwotę wyrażoną w dolarach – ryzykowaną w pojedynczej transakcji. Odpowiada ona odległości ceny otwarcia pozycji od ceny zlecenia zabezpieczającego stop-loss. ZAWSZE stosuję zlecenia zabezpieczające, ryzykując w pojedynczej transakcji nie więcej niż 1,5 do 2% całkowitej wartości depozytu. Robert Miner zaleca, aby pojedynczy risk nie przekraczał 3% depozytu, ja stosuję bardzo ostrożny risk management, koncentrując się na ciągłym doskonaleniu umiejętności zarządzania pozycjami.
– czwarta kolumna oznacza wynik danej transakcji podzielony przez podejmowane ryzyko z kolumny trzeciej.
-piąta kolumna to nominalny zysk(strata) z danej transakcji
– szósta kolumna, to skumulowany wynik, czyli suma wyników poprzednich + wynik transakcji bieżących
Jaki jest główny wniosek z załączonej tabeli? Mimo że na 37 wykonanych transakcji 21 transakcji przyniosło stratę, to łączny wynik jest dodatni i wielokrotnie przewyższa ryzyko podejmowane w pojedynczej transakcji. Jak to możliwe? Kluczem jest zarządzanie pozycjami – działa tu popularne powiedzenie inwestycyjne ,,tnij szybko straty, pozwól zyskom rosnąć”. Oczywiście to powiedzenie tylko oddaje ogólną ideę, poświęciłem setki godzin, aby nauczyć się zarządzać pozycjami tak, by mimo większości transakcji stratnych – nie tylko nie stracić depozytu, ale zwiększać jego wartość.
- Czym są czarne łabędzie?
Idea czarnego łabędzia została rozpropagowana przez Nassima Nicholasa Taleba (słynnego filozofa, tradera i matematyka zajmującego się m.in. analizą ryzyka). Upraszczając, czarny łabędź, według Taleba, to zdarzenie, które:
– jest mało prawdopodobne
– jego wpływ na dany system jest bardzo wysoki, wręcz krytyczny
– często PO jego wystąpieniu jest ono racjonalizowane jako możliwe do przewidzenia (retrospektywna przewidywalność)
Taleb w swojej książce pt. ,,The Black Swan – The Impact of the Highly Improbable” podaje wiele przykładów takich zdarzeń zarówno w ekonomii jak i w socjologii. Mimo że nie zgadzam się z niektórymi jego wnioskami socjologicznymi, to jednak wszystkim inwestorom (i nie tylko) bardzo polecam lekturę tej książki, która może pomóc rozwinąć prawidłowe psychologiczne podejście do tradingu. A psychologia w tradingu jest bardziej istotna niż niejednemu początkującemu adeptowi może się wydawać.
Wracając do tradingu – czym są czarne łabędzie w inwestowaniu? W tabelce zaznaczyłem czerwonym kolorem transakcje, które najbardziej przyczyniły się do wzrostu wartości portfela. Wynik tych transakcji znacznie przewyższał wielkość ryzykowanej kwoty. W najlepszej transakcji w stosunku do poniesionego ryzyka wynik wynosił 4,86 razy Risk. Dla tradera, który poświęci sporo czasu na naukę identyfikowania warunków rynkowych z wysokim prawdopodobieństwem sukcesu, czarne łabędzie występują na tyle często, że jest w stanie na nich zarabiać w długim terminie, natomiast trader nigdy nie wie, która transakcja okaże się czarnym łabędziem. W moim przypadku na 37 transakcji czarny łabędź wystąpił 8 razy. Czy to oznacza, że wystarczy zdać się na przypadkowość? Zdecydowanie nie. Aby móc zarabiać na rynkach z dźwignią finansową, trzeba nabrać umiejętności zarządzania pozycją zarówno w tych przypadkach, gdy konieczne jest cięcie strat jak i wtedy gdy ,,przychodzi” czarny łabędź i trzeba zadbać, aby wynik transakcji nie był zbyt niski w stosunku do podejmowanego ryzyka. Mimo że w realnym tradingu musimy nauczyć się radzić sobie z przypadkowością, to jednak trading nie jest hazardem – trzeba to jasno podkreślić. Tutaj Twoje umiejętności zarządzania ryzykiem są Twoją przewagą, pamiętaj, że Ty decydujesz, gdzie i kiedy stawiasz zlecenie stop loss. Odnosząc się jeszcze do prezentowanej tabeli, zaznaczę, że aby osiągnąć pożądany efekt wyników transakcji do poniesionego ryzyka, trzeba powstrzymać się przed dokonywaniem transakcji, które nie są zgodne z planem inwestycyjnym. Powiem nawet, że największy wpływ na pozytywny wynik moich inwestycji forexowo- kontraktowych miały te zdarzenia, których nie ma w tabelce, bo dla nich powstrzymałem się od otwarcia pozycji! Dla początkującego inwestora może to być duża bariera psychologiczna, bo pokusa nadmiernej aktywności na rynkach jest ogromna! Więcej o psychologii tradingu napiszę w kolejnych odcinkach już po Nowym Roku. A czytelnikom serwisu przeplywypieniezne.pl życzę radosnych Świąt i dobrego, rozwijającego – nie tylko pod względem finansowym – Nowego Roku!